Swiadectwo Karoliny S. z Polski

Pier Giorgio Frassati to Błogosławiony, który pojawił się w moim życiu, został przeze mnie zapomniany, a jakiś czas temu znów w moje życie wkroczył. Święci są oczywiście świadkami wiary, świadkami tego, że współpraca z łaską Bożą jest dla nas możliwa, i że otwierając się na działanie Boga w swoim życiu możemy zgodzić się na zbawienie i żyć z Bogiem na wieki. Ale młodego człowieka pełnego różnych wątpliwości, świadomego własnej grzeszności, niektóre życiorysy Świętych mogą wręcz "przestraszyć" - to znaczy, przynajmniej ze mną tak było. Czytałam o trudnych warunkach życia Świętych, o szykanach, prześladowaniach, o męczeństwie, nieraz w strasznych okolicznościach - a ja? A ja się wstydzę nawet przeżegnać publicznie, cały czas upadam, nie nawracam się. I "trafiłam" na Pier Giorgio Frassatiego, który oczywiście bije mnie na wiele długości, jeśli chodzi o miłosierdzie i pobożność, ale jednak mimo to miał też trudniejsze momenty w swoim życiu, miał jakieś swoje wady, był "zwykłym" człowiekiem (chociaż jednak niezwykłym;)) - i pomyślałam sobie: "to jest Święty dla mnie!":) Przez jakiś czas zwracałam się do niego i pamiętałam o nim, a później, niestety, zapomniałam... Ponad rok temu w kościele dominikańskim, z którym jestem związana, świętowaliśmy obecność relikwii Bł. Pier Giorgia Frassatiego. Ja tak naprawdę nie zaangażowałam się w to wydarzenie. Ale zaangażował się bardzo mocno Tata mojej Koleżanki. Wstąpił do fraterni dominikańskiej. A później zainteresował nią również mnie. W sierpniu br. złożyłam podanie o przyjęcie do postulatu we fraterni dominikańskiej i zostałam do niego przyjęta. A Tata mojej Koleżanki 12 września br., we Wspomnienie Najświętszego Imienia Maryi, przyjmował we fraterni obłóczyny. Myślę, że Pier Giorgio Frassati, tercjarz dominikański, maczał w tym palce, w zasadzie jest to niemal pewne:) Mam nadzieję, że będzie mnie wspierał w rozeznawaniu Woli Bożej co do mojego powołania. Chwała Panu! Pier Giorgio, dziękuję Ci.